Niebo zakryły gęste
chmury. Po chwili z nieba runął jak z procy deszcz. Obmywał całą
okolice i sprawiał trudności mieszkańcom. Zielone tęczówki
dziewczyny były nie obecne, gościła w nich pustka. W jej ustach
znajdował się papieros, który wyciągnęła i po chwili z jej ust
wydobył się dym. Drugą ręką przejechała po swoich krótkich,
blond włosach. Na jej lewym policzku znajdował się siniak, który
został zrobiony przez nikogo innego, jak przez jej ojca. Jej ojciec
był narkomanem, alkoholikiem i zboczeńcem. Natomiast matka była
taka sama jak on, tylko jeszcze pracowała w domu publicznym.
Sprzedawała swoje ciało, nie przejmując się tym, że w domu jej
własny mąż próbuje zgwałcić córkę, która była Bogu ducha
winna.
Ojciec
blondynki próbował się dobierać do niej, kiedy miała trzynaście
lat. Uderzyła go tak mocno, że stracił przytomność. Następnego
dnia był tak wściekły, że zamknął ją w piwnicy. Od tamtego
dnia ponownie, zaczęła się bać ciemności. Zawsze się bała, że
w tych ciemnościach przyjdzie jej ojciec i ją zgwałci. Udało mu
się dwa razy. O dwa razy za dużo.
Kiedy
skończyła gimnazjum i poszła do liceum, zaczęła palić i stawiać
się ojcu. Nie było mu to obojętnie, za każdym razem wyrzucał ją
z domu. Dziewczyna była świetną uczennicą, dostawała świadectwa
z wyróżnieniami, aczkolwiek nikt z placówek nie wiedział o
sytuacji w jej domu. Każde siniaki tłumaczyła, tym iż jest
niezdarą. Wierzyli jej.
Uczęszczała
na zajęcia języka japońskiego i angielskiego. Zapisała się na
zajęcia tradycyjnych sztuk walki, chodziła na siłownie i znalazła
prace w barze jako barmanka. Potrafiła pogodzić szkołę z
zajęciami pozalekcyjnymi.
Pewnego
dnia w pracy, do baru przyszło sześciu mężczyzn. Rozmawiali o
jakimś nadchodzącym koncercie. Dziewczyna obsłużyła ich i podała
im drinki. Usłyszała od nich komplementy i posyłali jej ciepłe
uśmiechy. Uśmiechnęła się do nich lekko, ukłoniła się i
wróciła do pracy. Jedno zdanie zapamiętała do dziś „EXO-M
COMEBACK!”.
Rzuciła
papieros na ziemię i zdeptała go. Popsikała się perfumem i wyszła
z zaułku. Ruszyła prosto do szkoły. Miała na sobie tradycyjnie
mundurek i czarne trampki. Włosy miała ułożone tak, aby zasłaniać
policzek. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła w telefonie (na
który sama zarobiła) muzykę. Odpisała przyjaciółce e-mail,
który składał się z około pięciu tysięcy znaków i szła przed
siebie.
Kiedy
trafiła na główną ulice, spotkała znajomych z klasy. Przywitała
się lekko gestem i szła przed siebie. W szatni nie przebierała
butów jak większość uczniów o tej porze roku. Poszła prosto do
sali 2D i zajęła miejsce pod oknem. Wyciągnęła książki z
plecaka i powiesiła go na haczyku. Otwarła zeszyt ze swoimi
zapiskami, które w żadnym calu nie dotyczyły lekcji. Kątem oka
dostrzegła, że zostało pięć minut do rozpoczęcia lekcji.
Wyciągnęła z uszu słuchawki i wyłączyła muzykę w telefonie.
Wyciszyła go i schowała do kieszeni. Schowała szybko zeszyt i
spojrzała w okno.
- Ani,
ani - zaśmiały się dziewczyny przed nią.
- A
słyszałyście to, że dziesiątka najlepszych uczniów naszej
szkoły, pojedzie na wycieczkę z jakimiś gwiazdami, którzy będą
ich uczyć języka obcego?! - jęknęła szatynka.
-
Serio? Oj, to nie mamy, co się starać - westchnęła ciężko.
- No,
nikt w naszej klasie nie pobije Nate - spojrzeli na nią.
Blondynka
dopiero po chwili się odwróciła zdziwiona.
- Mwoh?
- zapytała.
- Nic -
odwróciły się i wróciły do rozmowy.
Imię
zielonookiej nie brzmiało „Nate”. Wszyscy ją tak nazywali,
zapominając o jej prawdziwym imieniu. Nawet nauczyciele się do niej
tak zwracali.
Położyła
ręce na ławce i oparła o nie. Przymknęła oczy i westchnęła.
Rozległ się dzwonek i musiała się podnieść. Podniosła i
przeciągnęła. Do pomieszczenia wszedł nauczyciel japońskiego,
pan Ishi, który był ich wychowawcą. Podszedł do biurka i
uśmiechnął się szeroko.
-
Minasan, kon'nichiwa - przywitał się.
-
Kon'nichiwa, sensei - odparła cała klasa.
Rozległy
się trzy dzwonki, ogłaszające, iż rozpocznie się audycja.
Dzień
dobry wszystkim mówi dyrektor Park. Mam zaszczyt ogłosić
dziesiątkę uczniów, którzy dostali się do projektu „Sky
Words”.
Zaczął,
wymieć nazwiskami.
Szósta
osoba - Won JongJin z 2D.
Siódma
osoba - Kim YuKi z 2D.
Klasa
zaczęła się zastanawiać, kim jest „Kim YuKi”.
Proszę
o wymienionych uczniów do sali multimedialnej.
JongJin
i Nate wstali. Ukłonili się nauczycielowi i wyszli z klasy. Won
JongJin, chłopak o dobrej posturze, jasnych oczach i czarnej
czuprynie. Znali go wszyscy, ponieważ zarabiał jako model. On i
blondynka byli przyjaciółmi. On jako jedyny wiedział o jej
problemach i starał się jej pomóc. Kiedy była młodsza to
pomieszkiwała u niego. Szli oboje w ciszy, kiedy chłopak zauważył
jej siniak.
- Znowu
Cię uderzył? - zapytał, aczkolwiek znał, odpowiedz.
-
Taa... i co z tego? - mruknęła.
- Eh...
- westchnął głośno. - Wiesz... Możesz się do mnie wprowadzić.
- Co na
to twoja Umma? - zapytała.
- To
był jej pomysł - szepnął.
- Skąd
ona to kurwa wie?! - syknęła.
-
Wiedziała od początku, nie zwalaj na mnie - westchnął.
- Niech
ci będzie, ale to tajemnica. Zapamiętaj to! - powiedziała poważnie
i poszła szybciej.
Kiedy
weszli do klasy, byli ostatnimi, którzy przyszli. Zajęli wolne
miejsca i słuchali uważnie wykładu dyrektora i dwóch nieznajomych
mężczyzn. Opowiadali, gdzie będzie się odbywać projekt i w
jakich grupach językowych będą. Won i Kim otrzymali język
japoński, z którego YuKi była prymuską. Powiedziano im, że ten
zespół, będzie się promować w Japonii. Przytaknęli głowami i
otrzymali adres, pod który mieli zgłosić się jutro rano. Brunet
westchnął, czując ogromny głód nikotynowy. Nauczyciele
wiedzieli, iż chłopak pali, ale nie zabraniali mu. Dopóki JongJin
był jednym z najlepszych uczniów, mógł robić, co chce w
granicach rozsądku.
- Kim
YuKi, Won JongJin – zwrócił się do nich dyrektor. - Dołączy do
was jeszcze jedna osoba. Będzie wam łatwiej. Park SoRa z 1C –
spojrzał na szatynkę.
-
Dobrze, panie dyrektorze – powiedział chłopak i cała trójka
skłoniła.
- Oni
są przedstawicielami SM Enter., co nie? - mruknęła ponuro Nate.
- Tak –
spojrzał na nią.
- Jak
trafimy na EXO, masz darmowe drinki w tym miesiącu – odwróciła
głowę w przeciwną stronę z dezaprobatą.
Spojrzał
na jej rękę, która mu wystawiła i uścisnął ją.
- Stoi!
- zaśmiał się.
-
Jesteście wolni, możecie wrócić na zajęcia – powiedział
dyrektor.
Wszyscy
opuścili powoli pomieszczenie. Uczniowie rozeszli się, ale Jin
zatrzymał przyjaciółkę.
-
Idziemy zapalić? I tak kończy się lekcja za chwile – uśmiechnął
się.
-
Jesteś uzależniony – włożyła ręce do kieszeni swetra.
- A ty
niby nie? - spojrzała na niego ponuro.
- Tu
mnie masz... - westchnęła. - Oke...
Oboje
wyszli ze szkoły i poszli w miejsce, które zwało się palarnia.
Znajdowało się one za szkołą, za ogrodzeniem. Brązowooki
wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wyciągnął dwa i podał
jeden blondynce. Zapił sobie i jej. Zielonooka włożyła sobie go
do ust i po ciągnęła, po chwili wypuściła dym, zamykając oczy i
odchyliła głowę do tyłu. Oparła się o mur i westchnęła.
- Jak
to zrobimy? - zapytała.
- Z
czym? - zdziwił się.
- Z
moją... - zamilkła.
Kiwnęła
głową w geście, że ktoś jest za murem. Chłopak dał jej swojego
papierosa i wyciągnął zza muru szatynkę. Trzymał ją mocno za
nadgarstek i rzucił na mur obok Kim. Blondynka nic sobie z tego nie
zrobiła i dalej paliła. Dziewczyna, która ich podsłuchiwała, to
Park SoRa. Dokłada ta, z którą mili przygotować projekt. Nate
zmierzyła ją wzrokiem, ciągle paląc.
- Ile
słyszałaś? - zapytała ponuro.
- Gówno
- prychnęła.
- Jeśli
chcesz żyć, zapomnij, co słyszałaś - spojrzała przed siebie i
wypuściła dym.
-
Grozisz mi?
- Co
powiesz na darmowego drinka? - upuściła papieros na ziemię i
zdeptała go.
- Okey.
Kiedy?
- Kiedy
powiem, to będzie - podeszła do furtki. - Jin idziemy.
- Tak,
prze pani - zaśmiał się i zgasił „fajkę”.
- Nie
nazywaj mnie tak - spojrzała na dziewczynę. - Do jutra Park SoRa -
uśmiechnęła się lekko do niej i poszła.
Zielonooka
szła wraz z przyjacielem do klasy. Usiedli w swoich ławkach, jakby
nic się nie stało. Do Won'a i YuKi od razu zbiegli się uczniowie.
Pytali głównie o to, co będą robili. Dziewczyna zbyła ich gestem
ręki. Wiedzieli, że trenuje sztuki walki i lepiej się do nie
zbliżać. Rozległ się dzwonek i wszyscy usiedli na miejscach.
Rozpoczęła się matematyka, która w życiu jest większości
niepotrzebna. Gdyż niepotrzebna jest znajomość logarytmów i
funkcji kwadratowych w życiu codziennym.
Następną
dwie godziny spędzili na języku koreańskim, a zaraz po nich
godzinę wychowania fizycznego. Klasa 2D zawsze ćwiczyła z klasą
2F. Chłopcy grali w piłkę nożną, a dziewczyny tuż obok w
koszykówkę. Nate nie ćwiczyła dzisiaj. Powiedziała trenerowi, że
nie czuje się za dobrze. Siedziała na ziemi, opierając się o
siatkę, która dzieliła boisko do piłki nożnej i koszykówki. W
uszach blondynki znajdowały się słuchawki. Oczywiście słuchała
muzyki i pisała na telefonie z przyjaciółką.
Kiedy
zajęcia się skończyły, Kim zamierzała iść do domu, ale
zaczepił ją Won.
- Nie
miałaś poczekać? - uniósł jedną brew.
-
Przyjdę wieczorem - mruknęła.
- Nie.
Teraz - złapał ją za rękę.
Brunet
pociągnął ją za sobą i wyszli ze szkoły.
- Pójdę
z tobą. Wtedy nic nie powie - szepnął.
- Niech
ci będzie... - westchnęła ciężko.
YuKi
mieszkała w domu piętrowym. Miała swój pokój, ale ojciec zawsze
wyłamywał zamek.
- Co
mam zabrać? - zapytała ponuro.
-
Najlepiej wszystko - ścisnął jej rękę.
- Niech
ci będzie - westchnęła.
Weszła
z nim do środka i poszła prosto do pokoju. Wyciągnęła z szafy
torbę i zaczęła pakować swoje rzeczy, kiedy Jin usiadł na jej
łóżku i zapalił papierosa. Ni stąd, ni zowąd do pokoju weszła
jej matka. Kobieta miała zgrabną sylwetkę, krągłości i duży
biust. Oparła się o ścianę i obserwowała ją.
- Co
robisz? - zapytała.
-
Wyprowadzam się - oznajmiła spokojnie.
-
Ojciec się nie zgodzi – mruknęła, zakładając ręce na piersi.
- Mam
dość tego pedofila - prychnęła i włożyła książki do torby.
Musiała
wyciągnąć jeszcze jedną, aby wszystko pomieścić. Pakowała się
dalej, a JongJin siedział cicho, obserwując jej matkę.
-
Wrócisz? - zapytała kobieta.
Nate
spojrzała na nią kątem oka i zatrzymała się.
- Oby
nie - mruknęła i wróciła do pakowania.
Kiedy
wszystko było spakowane, zabrała lżejszą torbę, a brązowooki
zabrał drugą. Zeszli na dół i wyszli z domu. Mimo że w środku
wszystko było zadbane i posprzątane, dziewczyna nienawidziła tego
domu, w którym doświadczyła tyle bólu i cierpienia. Z nerwów
musiała, wyciągnąć fajkę i zapalić.
- Co
się stanie, kiedy ojciec będzie mi kazał wrócić? - zapytała.
- Po
pierwsze, on nie wie, gdzie mieszkam. Po drugie, nawet jeśli by ci
kazał, nie poszłabyś. Więc dlaczego się pytasz? - zdziwił się.
- Jak
się wam odwdzięczę? - zapytała.
- Coś
się wymyśli - zaśmiał się.
Szli
przez jakiś czas w ciszy. Nie mieli obecnie o czym rozmawiać. Nagle
chłopakowi przypomniało się o projekcie.
- Co z
projektem? - spojrzał na nią.
- Nie
wiem. Mamy spędzić z nimi dwa tygodnie... Znają podstawy. Co
powiedzieć w odpowiednich chwilach. Myślę, że jeden dzień na
poznanie ich wystarczy. Następnego, poprawimy ich wymowę. Naszym
cele w grupie jest stworzenie piosenki. Musi opowiadać o nich, o
zabawie i w ogóle. Żeby ją napisać, potrzebny jest ich rytm i
poznanie ich. Rozumiesz?
- Już
zaczęłaś nad tym pracować? - zaśmiał się i objął ją
ramieniem.
Weszli
do jego bloku i pojechali windą na górę. Matka chłopaka była
panią prezes pewnej firmy. Na dodatek Jin zarabiał jako model, więc
mieli dość pieniędzy na wszystkie wygody.
Chłopak
otworzył drzwi dziewczynie i wpuścił jako pierwszą. Weszła
spokojnie do środka. Od razu przywitała ich matka chłopaka.
- Witaj
Nate. Zjesz coś ciepłego? - zapytała kobieta z dużym uśmiechem
na twarzy.
Won
JunBae była prze piękną kobietą, którą mąż zostawił zaraz po
narodzinach syna. Wychowała syna i odniosła sukces na rynku. Nikt
się po niej tego nie spodziewał.
- Dzień
dobry - ukłoniła się. - jeśli tylko pani zrobiła.
Na
twarzy Kim pojawił się miły i ciepły uśmiech. JunBae uścisnęła
syna i jego przyjaciółkę.
-
Przygotowałam dla ciebie pokój tuż obok Jin'a.
- Nie
trzeba było.
-
Słuchaj. Musisz to zgłosić. Nie możesz tak, żyć - spojrzała na
nią poważnie.
-
Niestety muszę. Powiedział, że jeśli to zrobie zabije mnie i
matkę. Mimo że nie zajmuje się mną, nie chcę, aby coś się jej
stało.
-
Jesteś szantażowana. Musisz iść - przytuliła ją mocno.
- Ja po
prostu nie chce iść do domu dziecka. Nie chcę, aby tak na mnie
patrzeli.
-
Dołożę wszelkich starań, abyś została z nami. Adoptuje cię -
oznajmiła stanowczo.
Blondynka
spojrzała na nią zdziwiona. Pierwszy raz poczuła, że ktoś ją
chce. Zależy komuś na niej. Łzy same spływały jej po policzku.
Zdziwiła się tym, że płacze i starała się je opanować. Nie
potrafiła. Tamowała je bardzo długo i musiały w końcu wypłynąć.
Won przytulił ją i uśmiechnął się.
-
Siostrzyczka - zaśmiał się. - Już wiesz, dlaczego kazałem ci
zabrać wszystko.
-
Idiota - uśmiechnęła się.
-
Chodźcie do stołu - zaśmiała się pani Won i poszła do kuchni.
Brązowooki
pomógł swojej przyszłej siostrze z rzeczami w pokoju i razem
poszli do kuchni. Usiedli przy stole, który był już zastawiony.
Wysoka szatynka nakładała posiłek na ich talerze.
- Co
ciekawego w szkole, kochani? - zapytała.
-
Przydzielili nas do projektu językowego - odpowiedział, jedząc.
-
Jesteście razem w grupie?
Przytaknęli
głowami.
- Ktoś
jeszcze jest z wami?
-
Dziewczyna o imieniu Park SoRa - odpowiedział.
- Park
SoRa... - powtórzyła. - Jej ojciec pracuje u mnie. Mówi, że ma
dopiero szesnaście lat i już problemy z alkoholem.
-
Ciekawe - szepnęła do siebie.
- YuKi,
po obiedzie pojedziemy na policje. Wypełnimy papiery - powiedziała
stanowczo.
~*~
Nate
pojechała z przyjacielem i jego matką na policję. Mieli się stać
jej rodziną zastępczą. Opowiedziała wszystko, co wydarzyło się,
od kiedy była dziewczynką. Wysłali ją na badana, podczas których
znaleziono kilka źle zagojonych złamań i siniaków. Tymczasowo, aż
do wyroku sądu, Won JunBae została jej matką zastępczą.
Kiedy
dziewczyna siedziała w szpitalu, jej ojciec został zatrzymany i
zamknięty w areszcie. Był pod wpływem alkoholu i narkotyków.
Natomiast jej matki nie było.
Wieczorem
siedziała na parapecie i oglądała gwiazdy. Uchyliła okno i
zapaliła, przyglądając się otoczeniu. Pokój, który dostała był
cudowny, duży i przestronny. Miała duże, dwu, a nawet trzyosobowe
łóżko. Telewizor, biurko, półki na książki, szafę z
przesuwanymi drzwiami, dwie komody. Otrzymała własnego laptopa,
nową kartę do telefonu i została zaproszona, przez swoją nowa
matkę na zakupy nazajutrz po południu.
Włożyła
papierosa do popielniczki i wyszła z pokoju. Zapukała do drzwi i
weszła do środka. Zamknęła drzwi za sobą. Odetchnęła. Pierwszy
raz mogła się wykapać w ciszy. Rozebrała się i weszła pod
prysznic. Użyła pierwszego szamponu, który miała pod ręką i
umyła włosy.
Po
umyciu się i po ubraniu, wyszła z łazienki. Poszła do kuchni,
gdzie zjadła coś i poszła do siebie. Siedziała po ciemku i
wpatrywała się w laptopa. Czytała informacje o muzyce, słuchając
jej w międzyczasie. Cały czas siedziała na wygodnym łóżku. W
końcu uznała, że wystarczy, wyłączyła wszystko i położyła
się.
Długo
nie potrafiła zasnąć. Zielonooka usiadła na łóżku i
westchnęła. Wstała z łóżka i poszła, z bosymi stopami, do
pokoju bruneta. Chłopak siedział przy biurku i oglądał coś na
laptopie, przeglądał coś, pisał z kimś, mając w ręce
papierosa.
-
Oppa... - szepnęła, stojąc w progu.
Od razu
odwrócił się i uśmiechną szeroko.
-
Słucham?
- Czy
ja... Nie mogę zasnąć - mruknęła.
- Jasne
kładź się. Już kończę - powiedział.
Przytaknęła
lekko głową i usiadła na jego łóżku, kiedy on gasił papierosa
i zamykał laptopa. Wstał i usiadł obok niej. Przytulił ją i
pocałował w czółko.
-
Możesz prosić o wszystko - szepnął jej do ucha.
-
Dziękuję.
JongJin
spojrzał w jej oczy i pocałował ją delikatnie w usta. Nate
zdziwiona zachowaniem przyjaciela, otworzyła szerzej oczy i
zacisnęła dłonie na jego ramionach. Brązowooki nie przestawał,
położył się z nią i przytulił mocno. Nie przestawał jej
całować. Niestety YuKi uległa. Przestała się opierać i zaczęła
odwzajemniać jego pocałunki.
W
międzyczasie jego matka została wezwana do firmy. Zostawiła na
kartce wiadomość i wyszła, myśląc, że oboje śpią.
Dziewczyna
zamknęła oczy i przestała się mu opierać. Jin przejechał dłonią
po jej tali i zostawił ją na jej biodrze. Po chwili wsunął dłoń
pod jej koszulkę i głaskał delikatnie jej brzuch. Przesunął ją
wyżej, zorientował się, że nie ma na sobie stanika. Pogłębił
swoje pocałunki na tyle bardzo, że zaczęli się całować
namiętnie. Po jakimś czasie odsunął się od niej i pocałował w
czółko. Kim spojrzała na niego i wpatrywała się w niego.
- Chodź
spać - powiedział i zabrał swoje ręce.
-
Dobrze...
Szybko
weszła pod pościel, a chłopak zaraz obok niej. Przytulił ją
mocno i ucałował w główkę.
-
Dobranoc - powiedział.
-
Dobranoc - odpowiedziała i zamknęła oczy.
Nim się
obejrzeli, zasnęli, wtuleni w siebie nawzajem.
~*~
JongJin
wstał jako pierwszy. Wyszedł z łóżka ostrożnie, aby jej nie
obudzić. Zdziwiony brakiem swojej rodzicielki, podszedł do komody
przy drzwiach. Zobaczył kartkę i westchnął. Poszedł do kuchni
przygotować śniadanie.
Nate
obudziła się lekko zawstydzona. Prawie przespała się ze swoim
przyjacielem. Przygryzła wargę i zasłoniła dłonią oczy.
Brunet
wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.
-
Księżniczko, wstajemy - zaśmiał się.
- Nie
śpię idioto - prychnęła.
- Sama
jesteś idiotą - zaśmiał się znowu.
- Jak
już co, to idiotką! - usiadła gwałtownie.
Won
widząc naburmuszoną minę swojej przyjaciółki, roześmiał się
jeszcze głośniej. Przytulił ją lekko, po czym poszedł do kuchni.
Po
kilkunastu minutach YuKi weszła do kuchni, ubrana. Miała na sobie
podobny ubiór jak do pracy. Czarne rurki, białą koszulkę z
napisem Life is a GAME play it. Przeciągnęła się i
ziewnęła, zasłaniając dłonią usta.
- Wow,
już gotowa? - zdziwił się chłopak.
- No, a
co myślałeś? - usiadła do stołu.
Na
stole znajdowało się już śniadanie. Zwyczajne kanapki z wędliną,
sałatą i jajkiem. Do tego ciepła i świeża herbatka.
Blondynka
zabrała jedną kanapkę i zaczęła jeść. Chłopak zjadł szybko i
poszedł się ubrać, kiedy wrócił, posprzątał wszystko.
Uznali,
że wszystko zrobili, więc zabrali swoje rzeczy i wyszli z
mieszkania. Poszli pod szkołę, skąd miel odebrać SoRę. Czekała
na nich chwilę tak, jak kierowca żółtego samochodu. Mężczyzna
wyjaśnił im, że będzie ich kierowcą przez najbliższy czas.
Cała
trójka wsiadła do samochodu, oparty Jin zasiadł na miejscu
pasażera obok kierowcy, a dziewczyny z tyłu. Kim od razu założyła
słuchawki i "wyłączyła się". Park również to
zrobiła, a jedyny chłopak rozmawiał z kierowcą.
Kierowca
zatrzymał się przed dużym domem na przedmieściach. Była to
bogata dzielnica, ale nikogo to nie dziwiło, w końcu mieli pracować
z artystami.
Nate
miała pokój z SoRą, a JongJin spał w pokoju obok. Wypakowali
swoje rzeczy i poszli do salonu. Mieli w tym domu spędzić cztery
dni.
YuKi
cały czas myślała nad planem i zmieniła go trochę. Stała przed
oknem patrząc na okolicę, słuchając muzyki i żując gumę.
Brunet leżał na kanapie i przerzucał kanały w tv. Tylko szatynka
się denerwowała, dziwiła się, że pozostali są tacy spokojni.
Uformowała
z gumy niebieski, większy balon. W tym czasie do pomieszczenia
weszło sześciu mężczyzn. Blondynka ich nie zauważyła ani nie
słyszała. Pogrążyła się we własnych myślach.
Podszedł
do niej jej przyjaciel i wyciągnął jej słuchawkę z ucha.
-
Wygrałem - szepnął jej do ucha.
Odwróciła
się i przyjrzała się im krótko. Westchnęła ciężko i
wyciągnęła słuchawki, które schowała do kieszeni.