2/22/2015

Chapter 1 „Matter of fact“

Niebo zakryły gęste chmury. Po chwili z nieba runął jak z procy deszcz. Obmywał całą okolice i sprawiał trudności mieszkańcom. Zielone tęczówki dziewczyny były nie obecne, gościła w nich pustka. W jej ustach znajdował się papieros, który wyciągnęła i po chwili z jej ust wydobył się dym. Drugą ręką przejechała po swoich krótkich, blond włosach. Na jej lewym policzku znajdował się siniak, który został zrobiony przez nikogo innego, jak przez jej ojca. Jej ojciec był narkomanem, alkoholikiem i zboczeńcem. Natomiast matka była taka sama jak on, tylko jeszcze pracowała w domu publicznym. Sprzedawała swoje ciało, nie przejmując się tym, że w domu jej własny mąż próbuje zgwałcić córkę, która była Bogu ducha winna.
Ojciec blondynki próbował się dobierać do niej, kiedy miała trzynaście lat. Uderzyła go tak mocno, że stracił przytomność. Następnego dnia był tak wściekły, że zamknął ją w piwnicy. Od tamtego dnia ponownie, zaczęła się bać ciemności. Zawsze się bała, że w tych ciemnościach przyjdzie jej ojciec i ją zgwałci. Udało mu się dwa razy. O dwa razy za dużo.
Kiedy skończyła gimnazjum i poszła do liceum, zaczęła palić i stawiać się ojcu. Nie było mu to obojętnie, za każdym razem wyrzucał ją z domu. Dziewczyna była świetną uczennicą, dostawała świadectwa z wyróżnieniami, aczkolwiek nikt z placówek nie wiedział o sytuacji w jej domu. Każde siniaki tłumaczyła, tym iż jest niezdarą. Wierzyli jej.
Uczęszczała na zajęcia języka japońskiego i angielskiego. Zapisała się na zajęcia tradycyjnych sztuk walki, chodziła na siłownie i znalazła prace w barze jako barmanka. Potrafiła pogodzić szkołę z zajęciami pozalekcyjnymi.
Pewnego dnia w pracy, do baru przyszło sześciu mężczyzn. Rozmawiali o jakimś nadchodzącym koncercie. Dziewczyna obsłużyła ich i podała im drinki. Usłyszała od nich komplementy i posyłali jej ciepłe uśmiechy. Uśmiechnęła się do nich lekko, ukłoniła się i wróciła do pracy. Jedno zdanie zapamiętała do dziś „EXO-M COMEBACK!.
Rzuciła papieros na ziemię i zdeptała go. Popsikała się perfumem i wyszła z zaułku. Ruszyła prosto do szkoły. Miała na sobie tradycyjnie mundurek i czarne trampki. Włosy miała ułożone tak, aby zasłaniać policzek. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła w telefonie (na który sama zarobiła) muzykę. Odpisała przyjaciółce e-mail, który składał się z około pięciu tysięcy znaków i szła przed siebie.
Kiedy trafiła na główną ulice, spotkała znajomych z klasy. Przywitała się lekko gestem i szła przed siebie. W szatni nie przebierała butów jak większość uczniów o tej porze roku. Poszła prosto do sali 2D i zajęła miejsce pod oknem. Wyciągnęła książki z plecaka i powiesiła go na haczyku. Otwarła zeszyt ze swoimi zapiskami, które w żadnym calu nie dotyczyły lekcji. Kątem oka dostrzegła, że zostało pięć minut do rozpoczęcia lekcji. Wyciągnęła z uszu słuchawki i wyłączyła muzykę w telefonie. Wyciszyła go i schowała do kieszeni. Schowała szybko zeszyt i spojrzała w okno.
- Ani, ani - zaśmiały się dziewczyny przed nią.
- A słyszałyście to, że dziesiątka najlepszych uczniów naszej szkoły, pojedzie na wycieczkę z jakimiś gwiazdami, którzy będą ich uczyć języka obcego?! - jęknęła szatynka.
- Serio? Oj, to nie mamy, co się starać - westchnęła ciężko.
- No, nikt w naszej klasie nie pobije Nate - spojrzeli na nią.
Blondynka dopiero po chwili się odwróciła zdziwiona.
- Mwoh? - zapytała.
- Nic - odwróciły się i wróciły do rozmowy.
Imię zielonookiej nie brzmiało „Nate”. Wszyscy ją tak nazywali, zapominając o jej prawdziwym imieniu. Nawet nauczyciele się do niej tak zwracali.
Położyła ręce na ławce i oparła o nie. Przymknęła oczy i westchnęła. Rozległ się dzwonek i musiała się podnieść. Podniosła i przeciągnęła. Do pomieszczenia wszedł nauczyciel japońskiego, pan Ishi, który był ich wychowawcą. Podszedł do biurka i uśmiechnął się szeroko.
- Minasan, kon'nichiwa - przywitał się.
- Kon'nichiwa, sensei - odparła cała klasa.
Rozległy się trzy dzwonki, ogłaszające, iż rozpocznie się audycja.
Dzień dobry wszystkim mówi dyrektor Park. Mam zaszczyt ogłosić dziesiątkę uczniów, którzy dostali się do projektu „Sky Words”.
Zaczął, wymieć nazwiskami.
Szósta osoba - Won JongJin z 2D.
Siódma osoba - Kim YuKi z 2D.
Klasa zaczęła się zastanawiać, kim jest „Kim YuKi”.
Proszę o wymienionych uczniów do sali multimedialnej.
JongJin i Nate wstali. Ukłonili się nauczycielowi i wyszli z klasy. Won JongJin, chłopak o dobrej posturze, jasnych oczach i czarnej czuprynie. Znali go wszyscy, ponieważ zarabiał jako model. On i blondynka byli przyjaciółmi. On jako jedyny wiedział o jej problemach i starał się jej pomóc. Kiedy była młodsza to pomieszkiwała u niego. Szli oboje w ciszy, kiedy chłopak zauważył jej siniak.
- Znowu Cię uderzył? - zapytał, aczkolwiek znał, odpowiedz.
- Taa... i co z tego? - mruknęła.
- Eh... - westchnął głośno. - Wiesz... Możesz się do mnie wprowadzić.
- Co na to twoja Umma? - zapytała.
- To był jej pomysł - szepnął.
- Skąd ona to kurwa wie?! - syknęła.
- Wiedziała od początku, nie zwalaj na mnie - westchnął.
- Niech ci będzie, ale to tajemnica. Zapamiętaj to! - powiedziała poważnie i poszła szybciej.
Kiedy weszli do klasy, byli ostatnimi, którzy przyszli. Zajęli wolne miejsca i słuchali uważnie wykładu dyrektora i dwóch nieznajomych mężczyzn. Opowiadali, gdzie będzie się odbywać projekt i w jakich grupach językowych będą. Won i Kim otrzymali język japoński, z którego YuKi była prymuską. Powiedziano im, że ten zespół, będzie się promować w Japonii. Przytaknęli głowami i otrzymali adres, pod który mieli zgłosić się jutro rano. Brunet westchnął, czując ogromny głód nikotynowy. Nauczyciele wiedzieli, iż chłopak pali, ale nie zabraniali mu. Dopóki JongJin był jednym z najlepszych uczniów, mógł robić, co chce w granicach rozsądku.
- Kim YuKi, Won JongJin – zwrócił się do nich dyrektor. - Dołączy do was jeszcze jedna osoba. Będzie wam łatwiej. Park SoRa z 1C – spojrzał na szatynkę.
- Dobrze, panie dyrektorze – powiedział chłopak i cała trójka skłoniła.
- Oni są przedstawicielami SM Enter., co nie? - mruknęła ponuro Nate.
- Tak – spojrzał na nią.
- Jak trafimy na EXO, masz darmowe drinki w tym miesiącu – odwróciła głowę w przeciwną stronę z dezaprobatą.
Spojrzał na jej rękę, która mu wystawiła i uścisnął ją.
- Stoi! - zaśmiał się.
- Jesteście wolni, możecie wrócić na zajęcia – powiedział dyrektor.
Wszyscy opuścili powoli pomieszczenie. Uczniowie rozeszli się, ale Jin zatrzymał przyjaciółkę.
- Idziemy zapalić? I tak kończy się lekcja za chwile – uśmiechnął się.
- Jesteś uzależniony – włożyła ręce do kieszeni swetra.
- A ty niby nie? - spojrzała na niego ponuro.
- Tu mnie masz... - westchnęła. - Oke...
Oboje wyszli ze szkoły i poszli w miejsce, które zwało się palarnia. Znajdowało się one za szkołą, za ogrodzeniem. Brązowooki wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wyciągnął dwa i podał jeden blondynce. Zapił sobie i jej. Zielonooka włożyła sobie go do ust i po ciągnęła, po chwili wypuściła dym, zamykając oczy i odchyliła głowę do tyłu. Oparła się o mur i westchnęła.
- Jak to zrobimy? - zapytała.
- Z czym? - zdziwił się.
- Z moją... - zamilkła.
Kiwnęła głową w geście, że ktoś jest za murem. Chłopak dał jej swojego papierosa i wyciągnął zza muru szatynkę. Trzymał ją mocno za nadgarstek i rzucił na mur obok Kim. Blondynka nic sobie z tego nie zrobiła i dalej paliła. Dziewczyna, która ich podsłuchiwała, to Park SoRa. Dokłada ta, z którą mili przygotować projekt. Nate zmierzyła ją wzrokiem, ciągle paląc.
- Ile słyszałaś? - zapytała ponuro.
- Gówno - prychnęła.
- Jeśli chcesz żyć, zapomnij, co słyszałaś - spojrzała przed siebie i wypuściła dym.
- Grozisz mi?
- Co powiesz na darmowego drinka? - upuściła papieros na ziemię i zdeptała go.
- Okey. Kiedy?
- Kiedy powiem, to będzie - podeszła do furtki. - Jin idziemy.
- Tak, prze pani - zaśmiał się i zgasił „fajkę”.
- Nie nazywaj mnie tak - spojrzała na dziewczynę. - Do jutra Park SoRa - uśmiechnęła się lekko do niej i poszła.
Zielonooka szła wraz z przyjacielem do klasy. Usiedli w swoich ławkach, jakby nic się nie stało. Do Won'a i YuKi od razu zbiegli się uczniowie. Pytali głównie o to, co będą robili. Dziewczyna zbyła ich gestem ręki. Wiedzieli, że trenuje sztuki walki i lepiej się do nie zbliżać. Rozległ się dzwonek i wszyscy usiedli na miejscach. Rozpoczęła się matematyka, która w życiu jest większości niepotrzebna. Gdyż niepotrzebna jest znajomość logarytmów i funkcji kwadratowych w życiu codziennym.
Następną dwie godziny spędzili na języku koreańskim, a zaraz po nich godzinę wychowania fizycznego. Klasa 2D zawsze ćwiczyła z klasą 2F. Chłopcy grali w piłkę nożną, a dziewczyny tuż obok w koszykówkę. Nate nie ćwiczyła dzisiaj. Powiedziała trenerowi, że nie czuje się za dobrze. Siedziała na ziemi, opierając się o siatkę, która dzieliła boisko do piłki nożnej i koszykówki. W uszach blondynki znajdowały się słuchawki. Oczywiście słuchała muzyki i pisała na telefonie z przyjaciółką.
Kiedy zajęcia się skończyły, Kim zamierzała iść do domu, ale zaczepił ją Won.
- Nie miałaś poczekać? - uniósł jedną brew.
- Przyjdę wieczorem - mruknęła.
- Nie. Teraz - złapał ją za rękę.
Brunet pociągnął ją za sobą i wyszli ze szkoły.
- Pójdę z tobą. Wtedy nic nie powie - szepnął.
- Niech ci będzie... - westchnęła ciężko.
YuKi mieszkała w domu piętrowym. Miała swój pokój, ale ojciec zawsze wyłamywał zamek.
- Co mam zabrać? - zapytała ponuro.
- Najlepiej wszystko - ścisnął jej rękę.
- Niech ci będzie - westchnęła.
Weszła z nim do środka i poszła prosto do pokoju. Wyciągnęła z szafy torbę i zaczęła pakować swoje rzeczy, kiedy Jin usiadł na jej łóżku i zapalił papierosa. Ni stąd, ni zowąd do pokoju weszła jej matka. Kobieta miała zgrabną sylwetkę, krągłości i duży biust. Oparła się o ścianę i obserwowała ją.
- Co robisz? - zapytała.
- Wyprowadzam się - oznajmiła spokojnie.
- Ojciec się nie zgodzi – mruknęła, zakładając ręce na piersi.
- Mam dość tego pedofila - prychnęła i włożyła książki do torby.
Musiała wyciągnąć jeszcze jedną, aby wszystko pomieścić. Pakowała się dalej, a JongJin siedział cicho, obserwując jej matkę.
- Wrócisz? - zapytała kobieta.
Nate spojrzała na nią kątem oka i zatrzymała się.
- Oby nie - mruknęła i wróciła do pakowania.
Kiedy wszystko było spakowane, zabrała lżejszą torbę, a brązowooki zabrał drugą. Zeszli na dół i wyszli z domu. Mimo że w środku wszystko było zadbane i posprzątane, dziewczyna nienawidziła tego domu, w którym doświadczyła tyle bólu i cierpienia. Z nerwów musiała, wyciągnąć fajkę i zapalić.
- Co się stanie, kiedy ojciec będzie mi kazał wrócić? - zapytała.
- Po pierwsze, on nie wie, gdzie mieszkam. Po drugie, nawet jeśli by ci kazał, nie poszłabyś. Więc dlaczego się pytasz? - zdziwił się.
- Jak się wam odwdzięczę? - zapytała.
- Coś się wymyśli - zaśmiał się.
Szli przez jakiś czas w ciszy. Nie mieli obecnie o czym rozmawiać. Nagle chłopakowi przypomniało się o projekcie.
- Co z projektem? - spojrzał na nią.
- Nie wiem. Mamy spędzić z nimi dwa tygodnie... Znają podstawy. Co powiedzieć w odpowiednich chwilach. Myślę, że jeden dzień na poznanie ich wystarczy. Następnego, poprawimy ich wymowę. Naszym cele w grupie jest stworzenie piosenki. Musi opowiadać o nich, o zabawie i w ogóle. Żeby ją napisać, potrzebny jest ich rytm i poznanie ich. Rozumiesz?
- Już zaczęłaś nad tym pracować? - zaśmiał się i objął ją ramieniem.
Weszli do jego bloku i pojechali windą na górę. Matka chłopaka była panią prezes pewnej firmy. Na dodatek Jin zarabiał jako model, więc mieli dość pieniędzy na wszystkie wygody.
Chłopak otworzył drzwi dziewczynie i wpuścił jako pierwszą. Weszła spokojnie do środka. Od razu przywitała ich matka chłopaka.
- Witaj Nate. Zjesz coś ciepłego? - zapytała kobieta z dużym uśmiechem na twarzy.
Won JunBae była prze piękną kobietą, którą mąż zostawił zaraz po narodzinach syna. Wychowała syna i odniosła sukces na rynku. Nikt się po niej tego nie spodziewał.
- Dzień dobry - ukłoniła się. - jeśli tylko pani zrobiła.
Na twarzy Kim pojawił się miły i ciepły uśmiech. JunBae uścisnęła syna i jego przyjaciółkę.
- Przygotowałam dla ciebie pokój tuż obok Jin'a.
- Nie trzeba było.
- Słuchaj. Musisz to zgłosić. Nie możesz tak, żyć - spojrzała na nią poważnie.
- Niestety muszę. Powiedział, że jeśli to zrobie zabije mnie i matkę. Mimo że nie zajmuje się mną, nie chcę, aby coś się jej stało.
- Jesteś szantażowana. Musisz iść - przytuliła ją mocno.
- Ja po prostu nie chce iść do domu dziecka. Nie chcę, aby tak na mnie patrzeli.
- Dołożę wszelkich starań, abyś została z nami. Adoptuje cię - oznajmiła stanowczo.
Blondynka spojrzała na nią zdziwiona. Pierwszy raz poczuła, że ktoś ją chce. Zależy komuś na niej. Łzy same spływały jej po policzku. Zdziwiła się tym, że płacze i starała się je opanować. Nie potrafiła. Tamowała je bardzo długo i musiały w końcu wypłynąć. Won przytulił ją i uśmiechnął się.
- Siostrzyczka - zaśmiał się. - Już wiesz, dlaczego kazałem ci zabrać wszystko.
- Idiota - uśmiechnęła się.
- Chodźcie do stołu - zaśmiała się pani Won i poszła do kuchni.
Brązowooki pomógł swojej przyszłej siostrze z rzeczami w pokoju i razem poszli do kuchni. Usiedli przy stole, który był już zastawiony. Wysoka szatynka nakładała posiłek na ich talerze.
- Co ciekawego w szkole, kochani? - zapytała.
- Przydzielili nas do projektu językowego - odpowiedział, jedząc.
- Jesteście razem w grupie?
Przytaknęli głowami.
- Ktoś jeszcze jest z wami?
- Dziewczyna o imieniu Park SoRa - odpowiedział.
- Park SoRa... - powtórzyła. - Jej ojciec pracuje u mnie. Mówi, że ma dopiero szesnaście lat i już problemy z alkoholem.
- Ciekawe - szepnęła do siebie.
- YuKi, po obiedzie pojedziemy na policje. Wypełnimy papiery - powiedziała stanowczo.

~*~
Nate pojechała z przyjacielem i jego matką na policję. Mieli się stać jej rodziną zastępczą. Opowiedziała wszystko, co wydarzyło się, od kiedy była dziewczynką. Wysłali ją na badana, podczas których znaleziono kilka źle zagojonych złamań i siniaków. Tymczasowo, aż do wyroku sądu, Won JunBae została jej matką zastępczą.
Kiedy dziewczyna siedziała w szpitalu, jej ojciec został zatrzymany i zamknięty w areszcie. Był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Natomiast jej matki nie było.
Wieczorem siedziała na parapecie i oglądała gwiazdy. Uchyliła okno i zapaliła, przyglądając się otoczeniu. Pokój, który dostała był cudowny, duży i przestronny. Miała duże, dwu, a nawet trzyosobowe łóżko. Telewizor, biurko, półki na książki, szafę z przesuwanymi drzwiami, dwie komody. Otrzymała własnego laptopa, nową kartę do telefonu i została zaproszona, przez swoją nowa matkę na zakupy nazajutrz po południu.
Włożyła papierosa do popielniczki i wyszła z pokoju. Zapukała do drzwi i weszła do środka. Zamknęła drzwi za sobą. Odetchnęła. Pierwszy raz mogła się wykapać w ciszy. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Użyła pierwszego szamponu, który miała pod ręką i umyła włosy.
Po umyciu się i po ubraniu, wyszła z łazienki. Poszła do kuchni, gdzie zjadła coś i poszła do siebie. Siedziała po ciemku i wpatrywała się w laptopa. Czytała informacje o muzyce, słuchając jej w międzyczasie. Cały czas siedziała na wygodnym łóżku. W końcu uznała, że wystarczy, wyłączyła wszystko i położyła się.
Długo nie potrafiła zasnąć. Zielonooka usiadła na łóżku i westchnęła. Wstała z łóżka i poszła, z bosymi stopami, do pokoju bruneta. Chłopak siedział przy biurku i oglądał coś na laptopie, przeglądał coś, pisał z kimś, mając w ręce papierosa.
- Oppa... - szepnęła, stojąc w progu.
Od razu odwrócił się i uśmiechną szeroko.
- Słucham?
- Czy ja... Nie mogę zasnąć - mruknęła.
- Jasne kładź się. Już kończę - powiedział.
Przytaknęła lekko głową i usiadła na jego łóżku, kiedy on gasił papierosa i zamykał laptopa. Wstał i usiadł obok niej. Przytulił ją i pocałował w czółko.
- Możesz prosić o wszystko - szepnął jej do ucha.
- Dziękuję.
JongJin spojrzał w jej oczy i pocałował ją delikatnie w usta. Nate zdziwiona zachowaniem przyjaciela, otworzyła szerzej oczy i zacisnęła dłonie na jego ramionach. Brązowooki nie przestawał, położył się z nią i przytulił mocno. Nie przestawał jej całować. Niestety YuKi uległa. Przestała się opierać i zaczęła odwzajemniać jego pocałunki.
W międzyczasie jego matka została wezwana do firmy. Zostawiła na kartce wiadomość i wyszła, myśląc, że oboje śpią.
Dziewczyna zamknęła oczy i przestała się mu opierać. Jin przejechał dłonią po jej tali i zostawił ją na jej biodrze. Po chwili wsunął dłoń pod jej koszulkę i głaskał delikatnie jej brzuch. Przesunął ją wyżej, zorientował się, że nie ma na sobie stanika. Pogłębił swoje pocałunki na tyle bardzo, że zaczęli się całować namiętnie. Po jakimś czasie odsunął się od niej i pocałował w czółko. Kim spojrzała na niego i wpatrywała się w niego.
- Chodź spać - powiedział i zabrał swoje ręce.
- Dobrze...
Szybko weszła pod pościel, a chłopak zaraz obok niej. Przytulił ją mocno i ucałował w główkę.
- Dobranoc - powiedział.
- Dobranoc - odpowiedziała i zamknęła oczy.
Nim się obejrzeli, zasnęli, wtuleni w siebie nawzajem.

~*~
JongJin wstał jako pierwszy. Wyszedł z łóżka ostrożnie, aby jej nie obudzić. Zdziwiony brakiem swojej rodzicielki, podszedł do komody przy drzwiach. Zobaczył kartkę i westchnął. Poszedł do kuchni przygotować śniadanie.
Nate obudziła się lekko zawstydzona. Prawie przespała się ze swoim przyjacielem. Przygryzła wargę i zasłoniła dłonią oczy.
Brunet wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.
- Księżniczko, wstajemy - zaśmiał się.
- Nie śpię idioto - prychnęła.
- Sama jesteś idiotą - zaśmiał się znowu.
- Jak już co, to idiotką! - usiadła gwałtownie.
Won widząc naburmuszoną minę swojej przyjaciółki, roześmiał się jeszcze głośniej. Przytulił ją lekko, po czym poszedł do kuchni.
Po kilkunastu minutach YuKi weszła do kuchni, ubrana. Miała na sobie podobny ubiór jak do pracy. Czarne rurki, białą koszulkę z napisem Life is a GAME play it. Przeciągnęła się i ziewnęła, zasłaniając dłonią usta.
- Wow, już gotowa? - zdziwił się chłopak.
- No, a co myślałeś? - usiadła do stołu.
Na stole znajdowało się już śniadanie. Zwyczajne kanapki z wędliną, sałatą i jajkiem. Do tego ciepła i świeża herbatka.
Blondynka zabrała jedną kanapkę i zaczęła jeść. Chłopak zjadł szybko i poszedł się ubrać, kiedy wrócił, posprzątał wszystko.
Uznali, że wszystko zrobili, więc zabrali swoje rzeczy i wyszli z mieszkania. Poszli pod szkołę, skąd miel odebrać SoRę. Czekała na nich chwilę tak, jak kierowca żółtego samochodu. Mężczyzna wyjaśnił im, że będzie ich kierowcą przez najbliższy czas.
Cała trójka wsiadła do samochodu, oparty Jin zasiadł na miejscu pasażera obok kierowcy, a dziewczyny z tyłu. Kim od razu założyła słuchawki i "wyłączyła się". Park również to zrobiła, a jedyny chłopak rozmawiał z kierowcą.
Kierowca zatrzymał się przed dużym domem na przedmieściach. Była to bogata dzielnica, ale nikogo to nie dziwiło, w końcu mieli pracować z artystami.
Nate miała pokój z SoRą, a JongJin spał w pokoju obok. Wypakowali swoje rzeczy i poszli do salonu. Mieli w tym domu spędzić cztery dni.
YuKi cały czas myślała nad planem i zmieniła go trochę. Stała przed oknem patrząc na okolicę, słuchając muzyki i żując gumę. Brunet leżał na kanapie i przerzucał kanały w tv. Tylko szatynka się denerwowała, dziwiła się, że pozostali są tacy spokojni.
Uformowała z gumy niebieski, większy balon. W tym czasie do pomieszczenia weszło sześciu mężczyzn. Blondynka ich nie zauważyła ani nie słyszała. Pogrążyła się we własnych myślach.
Podszedł do niej jej przyjaciel i wyciągnął jej słuchawkę z ucha.
- Wygrałem - szepnął jej do ucha.
Odwróciła się i przyjrzała się im krótko. Westchnęła ciężko i wyciągnęła słuchawki, które schowała do kieszeni.